Hospicjum w Jantarze:)

Razem możemy więcej
W dniach 17-24 lipca 2021 r. podopieczni Siedleckiego Hospicjum Domowego dla Dzieci, wraz z rodzinami i wolontariuszami, przebywali na turnusie rehabilitacyjno-wypoczynkowym w Jantarze. 
Podczas wyjazdu realizowany był projekt pod nazwą „Wolontariat wielka sprawa - na Mazowszu się pomaga!” finansowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.

Pomysł wyjazdy zrodził się dość późno, jak na tego typu przedsięwzięcia, bo dopiero w marcu 2021 roku. - Jak zdobyć odpowiednie środki? Jak przewieźć potrzebny sprzęt medyczny, zapewnić bezpieczeństwo w niedomowych przecież i nieszpitalnych realiach naszym podopiecznym? Jaki ośrodek wybrać, aby zapewnić optymalne  warunki uczestnikom turnusu? No i wreszcie: czy przebieg pandemii pozwoli zrealizować projekt? - to tylko niektóre z pytań, które organizatorom spędzały sen z powiek. Ale udało się!

W sumie w projekcie wzięły udział 83 osoby, w tym podopieczni Hospicjum (w domach niestety musiało pozostać, ze względu na rodzaj schorzenia i niemożność odbycia długiej podróży, 4 naszych dzieci) wraz z rodzinami, personel medyczny (lekarz, pielęgniarki, rehabilitantka, kapelan), wolontariusze (23 osoby). Ci ostatni mieli szczególną rolę do spełnienia: ich zadaniem było odciążenie rodziców, umożliwienie im odpoczynku poprzez opiekę nad dziećmi, wyręczenie w codziennych, prozaicznych czynnościach pielęgnacyjnych. Dzień młodzi ludzie rozpoczynali o godz. 7.15 wspólną modlitwą prowadzoną przez S. Marzenę i odprawą - kończyli nierzadko grubo po godzinie 23.00.

Co się działo podczas turnusu?
Czas wypełniły wypoczynek, codzienne wyprawy na plażę, długie rozmowy. Każdego dnia ks. Paweł przewodniczył Mszy św. celebrowanej w ośrodku. Nie zabrakło też innych twórczych momentów, jak na przykład szkolenie udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. We wtorek 20 lipca gościem Hospicjum był bp. Grzegorz Suchodolski.

-  Czy zmęczenie się „opłaciło” się? Czy wolontariusze nie żałują czasu, który przecież mogli spędzić w inny, mniej wymagający sposób? 

- To były wspaniałe chwile, najpiękniejsze dni, jaki przeżyłam w moim życiu - odpowiada Ola. Poruszył mnie ogrom miłości, bliskości, jakich doświadczyliśmy. - Tak naprawdę, nie wiadomo, kto komu więcej ofiarował: my dzieciom, rodzinom, czy oni nam? Czas pobytu stał się dla nas niesamowitą szkołą życia, okazją do innego spojrzenia na nie, które choć zostało naznaczone nieuleczalną chorobą, to jednak jest piękne, jedyne w swoim rodzaju - dodaje Magda. A Kuba, przysłuchując się rozmowie, stwierdza: - Dopiero na wyjeździe zrozumiałem słowa wpisane w logotyp naszego Hospicjum: „Niech liczy się każdy dzień”. To prawda! Każda chwila jest ważna. Za każdą trzeba dziękować Panu Bogu i ludziom, ponieważ jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna.
 
Organizatorom turnusu zależało, by nie było bariery finansowej, która uniemożliwiłaby udział w wydarzeniu rodzinom hospicyjnym i wolontariuszom. Z pomocą fundacji przyszedł Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego - podczas wyjazdu został zrealizowany projekt pod nazwą „Wolontariat wielka sprawa - na Mazowszu się pomaga!” przez nią finansowany. Dzięki niemu, jak też wsparciu innych podmiotów, jak: Fundacja PGNiG S.A. im. Ignacego Łukasiewicza, Fundacja MALAK, firma STADLER Polska Sp. z o.o., Gmina Stanisławów, dzięki indywidualnym darczyńcom, stało się to możliwe! Fundacja składa wszystkim przyjaciołom Hospicjum serdeczne podziękowania!
_____________________________-
 
Najpiękniejsza cząstka Kościoła
Trzy pytania do
ks. Pawła Siedlanowskiego, dyrektora Siedleckiego Hospicjum Domowego dla Dzieci

Kilka dni temu zakończył się turnus rehabilitacyjno-wypoczynkowy dla podopiecznych hospicjum i ich rodzin. Warto było?
Jak najbardziej! Brakowało nam wspólnie spędzonych chwil. Od dwóch lat spotykamy się z naszymi dziećmi, ich rodzinami praktycznie po kilka razy w tygodniu. Najbliżej, rzecz jasna, są nasi lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeutki - mogę powiedzieć, że problemy pacjentów objętych pediatryczną opieką paliatywną znamy „od podszewki”. Ale zgodnie czuliśmy, że to za mało, że potrzebujemy więcej! - przecież jesteśmy wielką rodziną, tak o sobie mówimy! Owszem, rodzice znają się „wirtualnie” - od jakiegoś czasu narastało jednak wewnętrzne pragnienie, by spotkać się w realu, poznać swoje problemy, nacieszyć się swoją obecnością. I udało się!

Co wspólnie spęczony czas wniósł w jakość Waszych dotychczasowych relacji?
Na ocenę zapewne przyjdzie czas, ale już dziś mogę powiedzieć, że bardzo dużo. Dla wielu rodzin był to pierwszy od wielu lat wspólny wyjazd. Wielu z powodu choroby dziecka praktycznie nie opuszcza czterech ścian swoich domów. Poza tym: medycyna z bólem radzi dziś obie całkiem nieźle, gorzej z poczuciem samotności, bezradnością i świadomością nieuchronnego, z bólem egzystencjalnym, którego nie da się uśmierzyć lekami. Potrzebna jest współczująca, delikatna obecność drugiego człowiek obok. Nasze rodziny zaprzyjaźniły się ze sobą, poznały.

Zaprosiliście wielu wolontariuszy do współpracy…
W turnusie pomagało nam ponad 23 wolontariuszy. Jak sami wspominają, była to wspaniała lekcja życia dla nich. Wolontariat to niezwykle ważna cząstka naszej hospicyjnej rodziny - dużą wagę przykładamy do formacji wolontariuszy, kształcenia ich umiejętności społecznych. To nasi ambasadorowie życia w szkołach, na uczelniach, w miejscach, gdzie żyją i pracują. I dodałbym jeszcze jedno: to najpiękniejsza cząstka Kościoła, świadkowie wiary pokazujący swoim życiem, o co tak naprawdę chodzi w Ewangelii.

(źródło: "Echo Katolickie" 30/2021)
 
 
 
 
 
 
Udostępnij